Bazyliszek
W restauracji Bazyliszek na Starym
Mieście byłam już dwa razy. Za każdym z nich się zwodziłam, stąd też raczej już
tam nie wrócę. Lokal słynie z dużych i raczej smacznych porcji. Po złożeniu
zamówienia dostajemy przystawkę na „zaostrzenie apetytu”, na które składa się
pieczywo i pasta serowa oraz mięsna. Do rachunku dostajemy z kolei kieliszek
wiśniówki. Podczas pierwszego podejścia pani kelnerka zapomniała o moim
zamówieniu – napój oczywiście przyniosła, ale o daniu już nie pamiętała, mimo
tego, że zamówienie zostało przez nią zanotowane. Koniec końców otrzymana przez
mnie po 90 minutach ryba, była całkiem smaczna. Niestety, przy drugim
podejściu nie mogłam już powiedzieć tego
samego. Mimo, iż zamówiłam widniejącego w karcie GRILLOWANEGO pstrąga, ryba
którą otrzymała byłą smażona na głębokim tłuszczu. Mogłabym to od biedy
przeżyć, jednak fakt, że mięso w środku zamiast być białe i mięciutkie,
stanowiło zbitą, spieczoną na brązowo, twardą bryłę było ewidentnie nie do przyjęcia.
Drugim (w tym przypadku nieco mniej istotnym) minusem jest stosunkowo długi
czas oczekiwania na obsługę – zarówno przy okazji składania zamówienia jak i
czasu otrzymania rachunku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz